*Ola*
Piotrek nigdy nie był i nie jest moim wrogiem. Zaczyna mnie to irytować, gdy dwóch chłopaków bije się o smarkulę. Nie chcę tak! Wolę mieć tego jedynego a nie chłopaków patrzących na siebie groźnie. Jeszcze przeze mnie coś sobie zrobią, tego nie wybaczyłabym sobie nigdy. Jak tak dalej pójdzie to niech oboje się ode mnie odczepią. Zostały dwa dni od wyjazdu Piotrka, więc chciałabym je spędzić razem z nim. Tak bardzo jest mi ciężko. W pewnym momencie przypomniałam sobie te wszystkie nasze słowa, wszystkie niespodzianki które zaoferował mi Piotrek a ja z nim tak postąpiłam. Otworzyłam szafę, wzięłam płaszcz i wyszłam. Pogoda była cudowna. Z każdym krokiem można było usłyszeć piękny śpiew ptaków, co jeszcze bardziej mnie rozluźniło. Przechodząc obok sklepu z biżuterią zastałam blondyna. Nie zwracałam nawet najmniejszej uwagi. Widziałam jak go kusiło aby się odezwać, ale tak jak ja nie miałam odwagi podejść. Wreszcie zrobił ten krok do przodu, po czym zobaczyłam coś w jego rękach które w sekundzie znalazły się z tyłu.
- Hej. - uśmiechnął się lekko. - Gdzie tak pędzisz?
- Cześć. A no, musiałam się jakoś rozerwać. Ciągłe siedzenie w domu nie jest dobrym sposobem. Za trzy dni wylatujesz... - zaczęłam. - Moglibyśmy się spotkać w tym ostatnim dniu? - zapytałam nieśmiało.
- Jasne. Czemu nie. - odparł.
Poczułam ulgę. Na twarzy chłopaka nie schodził uśmiech, co mnie jeszcze bardziej tropiło, a zarazem byłam szczęśliwa, że zapomniał o Maćku.
- O której wylatujesz?
- O 17 muszę być w Katowicach.
- Ok. To ja już pomalutku pójdę... Narazie!
- Pa!
Fajnie było zamienić trochę słowa z Piotrem, lecz trochę się bałam, ale nie było tak źle. Po kilku krokach ktoś delikatnie dotknął mnie opuszkami palców po lewym ramieniu. Obróciłam się nie wiedząc kto to. Przed moimi oczami ukazał się Piotrek.
- Wiesz... - zaczął i nie umiał skończyć. - Ja i Maciek zachowujemy się jak czyste, nieskończone dupki. Będzie się to ciągnęło w nieskończoność i nie będzie miało końca. Ktoś musi odpuścić. Dlatego, że wylatuję, bądź z Maćkiem. Zależy mi abyś była szczęśliwa a nie traktowana przez Skype, bo tylko tak moglibyśmy się kontaktować. Mówię serio i proszę, posłuchaj mnie. Kiedyś będziesz mi tego zawdzięczała.
Było mi bardzo żal Piotra, bo widziałam z jakim trudem o tym mówi.
- Będę walczyć. Pamiętaj. - odrzekłam unosząc kącik ust ku górze. Bez zawahania przytulił mnie mocno, zrobiłam to samo. Poczułam na klatce piersiowej jak bardzo bije jego serce. Wiedziałam, że nie chce wylatywać, ale nie warto się kłócić nadaremno. Wróciłam do domu z żalem i poczuciem winy. Rzuciłam płaszcz na łóżko po czym podeszłam do kuchni po szklankę i zimną wodę. Zamoczyłam usta w zimnym napoju i sięgnęłam po telefon aby zadzwonić do Sandry z która dość dawno nie rozmawiałam. Ciekawe co u niej. Pomyślałam.
- Hej. Co tam u ciebie?
- A no wiesz... Dużo się podziało i dziać się będzie. Kojarzysz Nowaka z piątego piętra?
- No raczej. - odpowiedziałam.
- Więc... Tak się złożyło, że jesteśmy razem.
- Fiu, fiu! Jawor, Jawor, tego bym się nie spodziewała! - rzekłam zaskoczona.
- No widzisz. - zaśmiała się. - Fajny jest, miły, zabawny... A co tam u ciebie?
- Zamieszało się i to kompletnie... - zaczęłam, po czym wzięłam łyk wody. - Do mnie dobił się Maciek. On i Piotr są wrogami którzy walczą o mnie, rozumiesz? Nie chcę takiego życia. Dziś spotkałam Piotrka który powiedział, że odpuszcza i mam być z Maćkiem, a ja nie jestem tego pewna. Za dwa dni wyjeżdża i chciałabym się z nim spotkać. Kompletnie nie wiem co robić, Sandra...
- Spróbuj go zatrzymać. Tyle tylko mogę ci powiedzieć. Reszta należy do ciebie.
Po godzinnej rozmowie z przyjaciółką, wzięłam laptop na kolana, włączyłam Youtube i przez półtorej godziny relaksowałam się przy muzyce.
*Piotr*
Godziny mijały nieubłaganie, więc musiałem zacząć się pakować. Nie miałem na nic ochoty a co dopiero na to. Wrzucałem do walizki wszystko co popadnie, bez namysłu. Ciągle myślałem o Oli, bałem się, że z nikim nigdy nie będzie i znów będzie myśleć o mnie. Wolałbym aby była z Maćkiem i jak najszybciej o mnie zapomniała, co nie będzie łatwym zadaniem. Jutro już wyjeżdżam ale nie myślę o tym, tylko o spotkaniu z Olką. Od spotkania dziewczyny z moim ojcem, praktycznie nie rozmawiałem z nim na żaden temat. Jeśli już to tylko o coś się zapytałem. Oglądając program telewizyjny zadzwoniłem do Maćka aby mu powiedzieć o zaistniałej sytuacji.
- Cześć. Nie chcę Ci grozić ani nic w tym stylu. Chciałem Ci powiedzieć, że odpuściłem. Wiem, że z tobą Ola będzie szczęśliwsza. Ze mną związek na odległość nie miałby sensu. Dbaj o nią bo jest tego warta. - powiedziałem spokojnie.
- Dzięki, dzięki. - odparł zadowolony. - Prawdę mówiąc, zachowaliśmy się, to znaczy ja zachowałem się jak mały smarkacz. Sorry, nie chciałem aby tak wyszło. A tak serio, to ty jesteś lepszym kandydatem na chłopaka Oli. Zabrałem Ci ją spod nosa za co też przepraszam.
- Nie, Maciek, posłuchaj. Ja nie mam z nią żadnych szans. Jutro wyjeżdżam do Londynu, przecież ona ze mną nie wyjedzie!
- To ty tutaj zostań.
- Chciałbym. Wiesz jaki jest ojciec. Poza tym nie jestem pełnoletni. Proszę bądź z nią, bo jeżeli oboje się od niej odsuniemy, będzie naprawdę źle.
- Będę przy moim zdaniu. Jesteś lepszy, nie ma o czym mówić. Pogadam z nią jutro.
- Aleee...
- Piotrek, mówię serio. A i jutro oddam Ci ten bilet na finał Mistrzostw Świata. Dobra ja kończę, trzymaj się!
- Skąd wiesz, że zostanę i od razu chcesz mi dać ten bilet? Narazie.
Nie usłyszałem odpowiedzi na ostatnie pytanie.
___________________
Siemanko! :) Tak szybko oddaję jedenastkę. Myślę, że się podoba.
Dzięki za mega pozytywne komentarze! Kolejny rozdział za tydzień.
Do kolejnego,
Marta
:*